Maskowanie kwatery

Lokalizacja kwatery w lesie miała na celu ukrycie jej przed wrogiem. Stary, gęsty las o mieszanym drzewostanie bardzo dobrze nadawał się do tego celu. Ale sam las to mało. Na wszelki wypadek wznoszone tu budowle miały dodatkowe, własne maskowanie.

Polegało to na tym, że budynki w większości miały dachy płaskie o podwyższonych brzegach. Tworzyła się w ten sposób misa dachowa o głębokości około pół metra. Wypełniano ją ziemią, a następnie siano trawę, sadzono drzewa i krzewy. Ściany budynków pokrywano specjalnym tynkiem maskującym podobnym do mchu.

Doskonale jest to widoczne obecnie na resztkach ścian przepompowni znajdującej się na parkingu w pobliżu planszy z ogólnym planem kwatery.

Prócz maskowania budynków tereny przyległe do nich i drogi w lesie zakrywano maskującą siatką z cienkiego, ocynkowanego drutu, do której mocowano kawałki sztucznego tworzywa w postaci pęków wąskich paseczków (imitacja igliwia) lub też płatów różnej wielkości (imitacja liści).

Na brzegach dachów mocowano w betonie specjalne uchwyty z grubych prętów. Do tych uchwytów mocowano druty, przeciągano je do okolicznych drzew i do nich je przywiązywano. Uzyskiwano w ten sposób lekką, elastyczną i bardzo mocną konstrukcję, do której mocowano siatki maskujące.

Dodatkowo nad drogami wznoszono specjalną konstrukcję z drewna, a następnie z góry i z boków mocowano do niej siatki maskujące. W ten sposób dotychczasowa leśna droga stawała się tunelem z siatki maskującej, który doskonale ukrywał przed lotnikiem wszelki ruch. W ogólnej pstrokaciźnie lasu na tak szeroką skalę używane siatki maskujące bardzo dobrze zacierały kontury budynków i zarysy dróg.

Co jakiś czas nad Wilczym Szańcem wykonywano loty kontrolne, podczas których robiono zdjęcia terenu kwatery. Wykryte w ten sposób usterki w maskowaniu były niezwłocznie uzupełniane.

Zabiegi te w sumie praktycznie uniemożliwiały, a przynajmniej bardzo mocno utrudniały wykrycie kwatery przez obce samoloty. Dawało to gwarancję, że w razie ewentualnego ataku lotniczego piloci nie widząc zarysów budynków będą bombardować „na ślepo”, co zminimalizuje skutki bombardowania.

Kwatera Hitlera nigdy nie była atakowana, ani z lądu ani z powietrza. O tym jak perfekcyjne było maskowanie Wilczego Szańca świadczą słowa Keitla wypowiedziane już po wojnie w czasie procesu norymberskiego :                „… Często przelatywałem nad tą okolicą na rozmaitych wysokościach, ale mimo, że znakomicie znałem lokalizację kwatery, nigdy nie byłem w stanie dostrzec jej z powietrza….”.

Całość prac związanych z maskowaniem gierłoskiej kwatery Hitlera prowadziła specjalistyczna firma ogrodnicza”Seidenspinner” ze Studtgartu.

Kopiowanie jest zabronione!